top of page

Rekrutacyjny labirynt: historia z przedszkolem w tle

  • Zdjęcie autora: Anna Maria Plata
    Anna Maria Plata
  • 31 gru 2022
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 22 mar

Problem, który dziś poruszam, dotyczy mojego dziecka, które w 2022 roku miało rozpocząć edukację w polskim przedszkolu. Jako przedszkole pierwszego wyboru wybrałam placówkę najbliższą miejsca zamieszkania i złożyłam odpowiednie dokumenty. Jednak rzeczywistość zaskoczyła mnie w sposób, którego nie przewidziałam.


Czy to na pewno środek Europy w XXI wieku?


Po zakończonym procesie rekrutacyjnym dowiedziałam się, że wniosek o przyjęcie mojego dziecka został odrzucony. W efekcie moje dziecko nie zakwalifikowało się do żadnej z pięciu wybranych placówek. Chcąc wyjaśnić sytuację, złożyłam w przedszkolu wniosek o uzasadnienie decyzji Komisji Rekrutacyjnej. Otrzymałam odpowiedź, że moja aplikacja została odrzucona z powodu przesłania dokumentów za pośrednictwem platformy ePUAP, zamiast – jak wymagały zasady rekrutacji – drogą e-mailową.


Podjęłam standardową ścieżkę odwoławczą, kierując sprawę do dyrektorki przedszkola. Odpowiedź, którą uzyskałam, utrzymała w mocy wcześniejsze rozstrzygnięcie, nadal powołując się na lokalne „zasady rekrutacji”. W mojej ocenie nie tylko nie mają one mocy prawnej, ale są sprzeczne z obowiązującymi przepisami prawa.


ePUAP kontra „zasady rekrutacji”


Przepisy rekrutacyjne wprowadzone przez Wiceprezydenta Miasta Gdańska, na które powoływała się Komisja Rekrutacyjna, nie są źródłem prawa powszechnie obowiązującego. Co więcej, wydają się one ignorować regulacje zawarte w ustawie Prawo oświatowe oraz Kodeksie postępowania administracyjnego.


Zgodnie z ustawą o informatyzacji działalności podmiotów publicznych, jednostki budżetowe – a do takich należy przedszkole – mają obowiązek korzystania z ePUAP. Tymczasem przepisy lokalne wprost ignorowały tę możliwość. Na platformie rekrutacyjnej Vulcan widniała informacja, że złożenie wniosku przez ePUAP jest akceptowalne w przypadku, gdy dana gmina dopuszcza rekrutację elektroniczną.


W świetle przepisów moje dokumenty zostały złożone prawidłowo. Gdyby nie błędy proceduralne, moje dziecko miałoby 136 punktów rekrutacyjnych – znacznie więcej niż próg kwalifikacyjny wynoszący 36 punktów.


Droga do sądu i… ugoda


Nie zgadzając się z decyzją dyrektorki, skierowałam sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku. Zarzuciłam naruszenie podstawowych zasad konstytucyjnych oraz przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego.


Ku mojemu zaskoczeniu, zanim doszło do rozprawy, skontaktował się ze mną pełnomocnik Gminy Gdańsk. Przyznał, że mój tok rozumowania jest słuszny. Zawarliśmy ustną ugodę – wycofam skargę, a gmina zapewni, że w przyszłości rekrutacja będzie prowadzona zgodnie z prawem.


Gdańsk miastem dialogu?


Dziś, kilka miesięcy po tej sprawie, czekam na początek rekrutacji na rok szkolny 2023/2024. Czy słowo dane przez gminę rzeczywiście znajdzie odzwierciedlenie w praktyce? Mam nadzieję, że tak. Jeśli nie, będę gotowa ponownie upomnieć się o przestrzeganie prawa – nie tylko dla dobra mojego dziecka, ale również innych rodziców, którzy mogą znaleźć się w podobnej sytuacji.


Tymczasem pozostaje mi obserwować działania gminy i liczyć, że dialog, który rozpoczęłam, okaże się początkiem trwałej zmiany na lepsze.

Komentáře


bottom of page